Aktualności

Najnowsze informacje z klubu

Maciej Stańko: „Czasem trzeba zrobić krok w tył, żeby pójść do przodu” [WYWIAD]

Nie boję się rywalizacji. Uważam, że wszystkim wyjdzie ona na dobre, a przede wszystkim zespołowi – mówi Maciej Stańko, który po siedmiu latach wrócił do Siódemki Miedź Legnica. Zapraszamy na rozmowę z naszym 24-letnim obrotowym.

Wróciłeś do swojego macierzystego klubu po siedmiu latach. Podpisując umowę nie ukrywałeś, że jesteś szczęśliwym człowiekiem.

Jestem szczęśliwy, ale jak może być inaczej, skoro wróciłem do domu! Siódemka jest klubem, który mnie ukształtował jako sportowca. Nic więc dziwnego, że jestem związany z nią emocjonalnie. Nie ukrywam, że podpisanie kontraktu było dla mnie sporym przeżyciem.

Odszedłeś z Siódemki mają raptem 16 lat. Z perspektywy czasu – warto było?

Uważam, że warto. Moja drużyna złożona z zawodników z rocznika 1997 zaczęła się rozpadać, z klubu odszedł trener Tomasz Majchrzyk. Pojawiła się propozycja z Gwardii Opole, no i wyjechałem z Legnicy w młodym wieku. Przypomnę, że razem z Karolem Siwakiem, który wrócił do domu rok przede mną. W Gwardii trafiłem na dwóch świetnych trenerów – Rafała Kuptela i Michała Skórskiego. Wiele się u nich nauczyłem, no i przede wszystkim zadebiutowałem w PGNiG Superlidze.

Gdy debiutowałeś w superlidze nie miałeś jeszcze nawet 18 lat, ale w Gwardii ostatecznie się nie przebiłeś. Zaczęły się wypożyczenia. Co poszło nie tak?

W Gwardii była ogromna konkurencja. Ciężko było wywalczyć sobie miejsce w meczowej kadrze. A ja byłem młodym zawodnikiem, który potrzebował minut na ligowym parkiecie. Chętnie więc przystałem na wypożyczenie do pierwszoligowego Olimpu Grodków. Tam zaczęłam regularniej grać. Pokazałem się w I lidze, potem gdy skończył mi się kontrakt w Opolu, otrzymałem propozycję z zaplecza superligi.

I wylądowałeś w KSZO Ostrowiec Świętokrzyski, gdzie miałeś do czynienia z Mariuszem Jurasikiem. Jak wspominasz pracę z tym trenerem?

Co tu dużo mówić. Mariusz Jurasik to legenda, kiedyś jeden z najlepszych skrzydłowych na świecie. Jako trener – bardzo wymagający. Niestety niewiele mogę o nim powiedzieć, bo mój pobyt w Ostrowcu był bardzo krótki. Zagrałem w kilku meczach i musiałem rozwiązać umowę. Względy prywatne zadecydowały o powrocie do Legnicy. Z piłki ręcznej jednak nie zrezygnowałem. Związałem się z UKS Dziewiątka.

W II lidze ugrzązłeś aż na trzy sezony. Dla zawodnika z twoim potencjałem to chyba trochę za nisko.

Czasem trzeba zrobić krok w tył, żeby potem pójść do przodu. Uważam, że bardzo dobrze wykorzystałem te trzy lata w Dziewiątce, regularnie grałem, nabrałem pewności siebie. Dlatego jestem teraz tu gdzie jestem. Mogę chyba powiedzieć, że w II lidze zapracowałem sobie na propozycję z macierzystego klubu i sportowy awans.

W drużynie jest aż czterech obrotowych. Zapowiada się zacięta walka o minuty w Lidze Centralnej.

I bardzo dobrze! Nie boję się rywalizacji. Uważam, że wszystkim wyjdzie ona na dobre, a przede wszystkim zespołowi. Generalnie uważam, że mamy bardzo wyrównaną drużynę. Zaszło w niej latem kilka zmian kadrowych, układ sił w lidze jest na razie zagadką, trudno więc dziś mówić na co nas stać. Jestem jednak przekonany, że na czołówkę tabeli. Póki co, mocno zasuwamy. Intensywność treningu jest naprawdę wysoka, to duży przeskok w porównaniu do drugoligowych realiów.

Widzę, że podszedłeś do tematu mega profesjonalnie. Przeglądając twoje konta w mediach społecznościowych miałem wrażenie, że nie miałeś wakacji.

Solidnie popracowałem indywidualnie pod okiem trenera przygotowania fizycznego Patryka Szydziaka. Zrzuciłem 7 kg i czuję moc. Teraz czas na pracę z zespołem, sparingi, dzięki którym zgram się z nowymi kolegami. Przyznam jednak, że nie mogę się już doczekać sezonu.