TOMASZ GÓRECZNY: „WRACAMY DO LIGI CENTRALNEJ SILNIEJSI” [WYWIAD]
W trudnych momentach potrafiliśmy się podnieść. Tak jak w Lesznie, gdzie przegrywaliśmy już siedmioma bramkami, a jednak ostatecznie wygraliśmy. Tak jak w Grodkowie, gdzie zagraliśmy bardzo słabo, ale udało się przepchnąć mecz kolanem. W takich meczach rodził się ten awans – mówi trener Siódemki Miedź Huras Legnica Tomasz Góreczny.
Po spadku z Ligi Centralnej nie brakowało opinii, że Siódemce będzie bardzo ciężko wrócić po roku na drugi szczebel rozgrywkowy. Z zespołu odeszło kilku ważnych zawodników, do tego, by awansować nie wystarcza wygrać ligę, ale trzeba poradzić sobie jeszcze w turnieju barażowym. Ty jednak wszystkich przekonywałeś, że damy radę.
Tak, wierzyłem w awans od samego początku. W sierpniu ub. roku na spotkaniu drużyny z prezesem i dyrektorem klubu powiedziałem otwarcie: interesuje nas tylko awans do Ligi Centralnej, bo tam jest nasze miejsce. Powiedziałem, że mamy potencjał kadrowy na wygranie I ligi i turnieju barażowego. Wierzyłem w naszą młodzież, że tacy zawodnicy jak Szymon Pacek czy Filip Kruszelnicki odpalą w tym sezonie.
To był długi i trudny sezon. Były wzloty i upadki. Od listopada do ostatniej kolejki liderem były Kąty Wrocławskie. Graliśmy ponad pół roku z nożem na gardle, nie wspominając już meczu o wszystko w ostatniej kolejce w Kątach.
Dokładnie. Uważam, że bardzo ważny był tu aspekt psychologiczny. Chłopaki zwyczajnie unieśli ten sezon w głowach. Mam nadzieję, że to co wynieśliśmy z tego sezonu w I lidze zaprocentuje w Lidze Centralnej. W trudnych momentach potrafiliśmy się podnieść. Tak jak w Lesznie, gdzie przegrywaliśmy już siedmioma bramkami, a jednak ostatecznie wygraliśmy. Tak jak w Grodkowie, gdzie zagraliśmy bardzo słabo, ale udało się przepchnąć mecz kolanem. W takich meczach rodził się ten awans. Drużyna zbudowała się w nich mentalnie. To były takie mecze „założycielskie”. Gdyby nie Leszno i Grodków nie byłoby świetnego występu w Kątach na koniec ligi i demonstracji siły w turnieju w Płocku.
Narodził się w szatni team spirit?
Tak można powiedzieć. Każdemu trenerowi życzyłbym takiego teamu. Gdy zobaczyłem, jak podczas meczu w Kątach chłopaki się zachowują, jak reagują, jak walczą, wspierają się, to nabrałem pewności, że my w tym Płocku musimy wygrać turniej. Powiedziałem im przed wyjazdem, że jeśli zagrają tak, jak w meczu z GOKiS-em to Jurand, Sokół i MTS nie będą miały do nas podejścia. I tak się stało.
Jesteś zaskoczony, że GOKiS Kąty Wrocławskie stoczył z nami tak zaciętą walkę o triumf w lidze?
– Obawialiśmy się Grunwaldu Poznań, bo ze stolicy Wielkopolski docierały informacje o wysokich aspiracjach. Ten klub dysponował chyba najwyższym budżetem w lidze. Bacznie obserwowaliśmy Bór Oborniki Śląskie i Zew Świebodzin. Kąty zaliczałem również do ekip, na które trzeba uważać, ale szczerze mówiąc to nie spodziewałem się, że to właśnie z nimi będziemy się ścigać o awans. Trochę sami zbudowaliśmy GOKiS przegrywając w listopadzie w Świdnicy, a potem w styczniu z nim w Legnicy grając na 60-70 proc. swoich możliwości. Drużyna z Kątów uwierzyła w siebie i potem szła jak burza. Po drodze też przegraliśmy z GOKiS-em w Pucharze Polski. No i usypaliśmy sobie górkę. Ja jednak cały czas wierzyłem w to, że jesteśmy lepszym zespołem. Nie zmienia to faktu, że GOKiS-owi należą się słowa uznania. To naprawdę dobra drużyna.
W przekroju całego turnieju byliśmy najlepszą drużyną, najlepiej przygotowaną fizycznie – mimo że rozegraliśmy najwięcej meczów w lidze, bo aż 26, gdy np. Sokół Kościerzyna tylko 18. W tym miejscu słowa uznania dla naszego trenera przygotowania fizycznego Damiana Dwojaka. Dzięki jego pracy w Płocku wyglądaliśmy świetnie motorycznie, prezentowaliśmy świeżość, jakby to był początek sezonu. My w każdym meczu wiedzieliśmy, co mamy zrobić. Generalnie przebiegały one wg scenariusza, który napisaliśmy wcześniej. Nie mogę nie wspomnieć o trenerze Zygmuncie Woźniczce. Jego doświadczenie, ogromna wiedza i charyzma były nie do przecenienia w końcowym sukcesie. Nad awansem pracowało jednak znacznie więcej osób. Podziękowania należą się dla wszystkich pracowników i działaczy. Niewidoczną i niewdzięczną z zewnątrz pracę wykonali np. Piotr i Jacek Będzikowscy, którzy jeździli na mecze naszych rywali i opracowywali szczegółowe analizy. Ten bank informacji był bardzo przydatny. Wspominałem wcześniej o kwestiach psychologicznych. Tu ukłony przed Łukaszem Rutkowskim – znanym psychologiem sportu, specjalistą od treningu mentalnego, który wiosną pracował z zespołem. Ta współpraca przyniosła efekty. On dołożył do awansu solidną cegiełkę!
Wracamy do Ligi Centralnej silniejsi?
Zdecydowanie tak. Jesteśmy młodą drużyną. Spora grupa młodych zawodników, która spadała z Ligi Centralnej, teraz wraca do niej praktycznie o dwa lata starsza. Weźmy wspomnianych już Szymona Packa i Filipa Kruszelnickiego. W tamtym feralnym sezonie byli jeszcze juniorami, nieśmiało wchodzili do drużyny, mieli spore problemy. Dziś obaj są ważnymi postaciami tej drużyny. Jest też pokaźna grupa zawodników, wciąż młodych, bo mających 20 lat z okładem, np. Michał Przybylak, Dominik Nowosielski czy Michał Czarnecki – oni obecnie są zdecydowanie lepsi niż wtedy, w pierwszym sezonie w Lidze Centralnej. Bramka? Jak wino, im starsza tym lepsza! A przecież Łukasz Mazur i Adrian Stachurski nie mają jeszcze nawet 30 lat. Do tego rośnie nam kolejny kozak – 19-letni Wiktor Socha, który zamurował bramkę w meczu z Chrzanowem. To, jak ta trójka ze sobą współpracuje, to serce trenera rośnie. Nawiązując do pierwszego pytania – pozostaję optymistą. Wracamy do Ligi Centralnej silniejsi. Jeśli ominie nas plaga kontuzji i w takim kierunku będziemy podążać – utrzymamy się.
Praktycznie wszyscy zawodnicy już wcześniej przedłużyli swoje kontrakty. Możesz więc spokojnie myśleć o przygotowaniach do nowego sezonu. Kibice pytają jednak o wzmocnienia. No to ja też zapytam: będą letnie transfery?
– Chcemy wzmocnić drużynę 2 lub 3 zawodnikami z którymi już podjęliśmy rozmowy. Wcześniej trudno było je prowadzić, nie wiedząc, w której lidze będziemy występować. Dziś wiemy, że szykujemy się na Ligę Centralną, znamy budżet, jakim będziemy dysponować. Tak więc zawodnicy odpoczywają po ciężkim sezonie, a my już pracujemy nad sezonem 2023/24.
Na zdjęciu głównym: Damian Dwojak (od lewej), Tomasz Góreczny, Zygmunt Woźniczka.